I znowu minął prawie miesiąc! Jak to jest powiedzcie, myślicie sobie, tyle zrobię, tyle rzeczy będę miała do pokazania... Nie powiem żebym jakoś okrutnie się narobiła względem robótek. Dokończyłam serwetkę do wielkanocnego koszyczka, robioną na życzenie pewnej Pani (zostało tylko krochmalenie), wzięłam udział w wymiance na facebookowym forum biżuteriotwórczyń, zaczęłam nowy projekt naszyjnika ze sznurów szydełkowych... No i uplotłam takie oto kolczyki:
Co prawda zakupionych w styczniu krzyształów Swarowskiego mam więcej.. Ale kiedy się tym zająć?? Koralików w pudełku przybywa w zastraszającym tempie a rąk do pracy nie ma:) Dzisiaj był za to kolos z Grawimetrii i Geodezji Fizycznej...
No a rzeczona wymianka wyglądała następująco:
Ku mojej uciesze, moja wylosowanka okazała wiele entuzjazmu więc chyba naszyjnik się spodobał:) Jest to ukośnik na 18k w rzędzie, długości... już nie pamiętam:P Nowym doświadczeniem było wyplecenie i montaż koralikowych końcówek. Są one wykonane peyotem, w taki sam sposób jak robi się kulki:) jest to po prostu nieco przedłużona połówka kulki. Motyw - wzór własny. To tego gada wyplatałam na wyciągu w poprzednim
poście!
A takie piękności czekały na mnie na poczcie, autorką tych szklanych cudeniek jest
Monika:
Chyba nie muszę mówić jak bardzo uwielbiam moje nowe korale?:))